Autor Wiadomość
Gość
PostWysłany: Śro 19:22, 28 Lut 2007    Temat postu:

sex toys video
http://dildo-pleasure.info/videoplayer.php?file=581991
Annabel
PostWysłany: Pią 21:12, 01 Gru 2006    Temat postu:

A ja mam 15 lat i co mi zrobisz? xD

Wiedziałam. Od tego obiadku, wiedziałam, że ona coś ukradnie. Wiedziałam, że to się tak skończy. Ale nie wiedziałam, że ten facet tego nie będzie żałował. W sumie to mu to dyndało. Tyle kasy miał... Nevermind...
Coś mi zgrzytnęło stylistycznie gdzieś tam, ale tak poza tym nie było wiele błędów. Opis - bardzo dobry, tak wprawiający w zamyślenie. Nie wiem czy rozumiesz o co chodzi?
Podobało mi się Smile
Crom
PostWysłany: Czw 12:36, 30 Lis 2006    Temat postu: Kobieta ze snu

Takie tam opowiadanko obyczajowe, od 18 lat...

Zgasło ostatnie światło.
Zgrzyt klucza w zamku rozległ się w pustym korytarzu. Starszy mężczyzna, w szarym długim płaszczu schował klucz do kieszeni, zaczął iść w kierunku schodów. W ręku trzymał walizkę, podszedł do drzwi wejściowych. Wysoki strażnik otworzył mu drzwi, skinął głową.
- Dobrej nocy, panie dyrektorze…
Mężczyzna lekko skinął głową, miał dość pracy na dziś. Otworzył drzwi Mercedesa i wsiadł do niego. cholercia, kolejny parszywy dzień – pomyślał. Wyglądał dość przeciętnie, Płaszcz uwydatniał mięsień piwny, opadłe policzki, szare oczy, niewiele siwych włosów na głowie. Odpalił samochód i odjechał z parkingu. Myślał tylko o ciepłym posiłku oraz o łóżku. Zatrzymał się pod willą w obrzeżach miasta. Zatrzymał się w garażu i zamknął drzwi, wszedł do domu.
- Dobry wieczór… - żona powitała go mroźnym tonem – dziś nie ma mnie w domu. Jadę do matki na jakiś czas. Nie pytaj po co…kolację masz w lodówce.
Postawna kobieta o krótkich kruczoczarnych włosach patrzyła obojętnie na swojego męża. Miała spakowaną walizkę, ubrana była w długie futro.
- Odwieźć cię…? – mężczyzna silił się na uprzejmość, sam nie wiedział po co.
- Nie, pojadę swoim autem. Dzięki. – wyszła, nie patrząc już na niego.
Dyrektor spojrzał za okno, czekał aż ona odjedzie. Gdy stracił ją z pola widzenia, westchnął z ogromną ulgą. Zajrzał do kuchni i otworzył lodówkę. Ujrzał pokaźną torbę z jakiegoś „fast-fooda”. Odgrzał jedzenie i posilił się w ciszy. Nienawidzę rutyn, móc się tak wyrwać… - pomyślał, gdy już był pod prysznicem, a po chwili kładł się do łóżka. Spojrzał na swoje ulubione antyki – obraz Kossaka, pozłacana figurka jakiegoś murzynka, oraz ulubiona kolekcja złotych zegarków. Usnął, marząc o lepszym jutrze.

Była naga. Szczupła kobieta o kształtnych, jędrnych piersiach. Długie, szczupłe nogi, krągłe biodra. Idealny trójkącik włosów u zbiegu ud. Twarz miała cudowną. Delikatne rysy twarzy, małe usta, oraz błękitne oczy. Miała kasztanowe włosy do ramion. Te oczy przykuły jego uwagę, aż chciał się w nich zanurzyć. Jej dłoń jakby go zachęcała, by spleść się w intymnym tańcu połączonych ciał. Podał jej swoją dłoń. Nagle usłyszał okropny, przenikliwy dźwięk. Zbudził się gwałtownie, budzik właśnie dzwonił.
Przetarł oczy, posmutniał nagle. Pierwszy raz to śniłem – pomyślał, drapiąc się po głowie – dziwne…
Choć wyglądał na gbura, to jednak różnił się od ludzi jego pokroju. Wychował się w spokojnej rodzinie, czytał powieści obyczajowe z nutka romantyzmu. Żona nie poznała się na jego wrażliwej naturze, liczyła się tylko dla niej forsa. Mężczyzna wstał i zaczął wykonywać typowe, poranne czynności. Gdy już jechał samochodem do biurowca, wyrzucił już z pamięci erotyczny sen. Otwierał już swój gabinet, gdy nagle zauważył coś dziwnego w pokoju jej sekretarki, zacnej pani Iksińskiej, starszej kobiety. Zajrzał do środka, na niego spojrzała młoda kobieta, o raczej krótkich, kasztanowych włosach oraz o błękitnych oczach.
- Kim pani jest…? – rzekł spokojnie.
- Zastępuję panią Iksińską, pański zastępca mnie nie poinformował? Jestem Kasia, będę tu pracować przez jakiś miesiąc.
- A co się stało? – zmarszczył brwi
- Wypadek, niestety niewiele wiem… - miała niesamowicie piękny uśmiech.
Dyrektor spoglądał na nową sekretarkę. Skinął głową.
- Włodzimierz Torbicki, możesz mi mówić po imieniu…Kasiu.
- Tak, panie dyrektorze…Włodzimierzu… - poprawiła się
Dyrektor wrócił do swego gabinetu, musiał załatwić parę spraw z kontrahentami. Podobała się jemu nowa sekretarka, zawsze pilnowała jego terminarz, już na następny dzień wiedziała nawet ile kostek cukru on sobie życzy do kawy. Pod koniec tygodnia Włodzimierz przyłapał się na coraz bardziej natarczywym spoglądaniu na jej biust oraz kształtny tyłek gdy ona musiała się schylić po długopis. Weekend spędził samotnie, nudził się niemiłosiernie. Myślał często o swojej nowej sekretarce, żałował że tylko na krótki okres. Drugi tydzień był podobny do poprzedniego. Jednak w trzecim, wreszcie coś postanowił.
- Pani Kasiu…? – wszedł do jej pokoju
- Tak Władziu? – jak zwykle przywitała go tym swoim pięknym uśmiechem.
- Czy…? – chrząknął cicho – Czy zechciałaby pani zjeść ze mną obiad, w moim domu, w niedzielę?
Sekretarka nie przestała się uśmiechać. Chyba zakochałem się w tym uśmiechu – pomyślał.
- Oczywiście że przyjdę, to dla mnie zaszczyt.
- Dobrze, to o 13 pod moim domem. Tu jest adres…
Sięgnął po długopis i zapisał adres na małej karteczce. Wyszedł bez słowa do swojego gabinetu.

Włodzimierz starannie wszystko przygotował. Pieczeń z indyka, puree ziemniaczane. Ubrał się w swój ulubiony, czarny garnitur. Rozległ się dzwonek do drzwi. Otworzył je, w progu stanęła Kasia, ubrana w czarny płaszcz. Na twarzy miała, jak zwykle, ten powalający, piękny uśmiech.
- Ach, witaj – uśmiechnął się, zaprosił ja gestem do środka. Kasia weszła i zdjęła płaszcz, powiesiła go na haku. Włodek zaprowadził ją do salonu, gdzie już czekał na nich obiad.
Rozmowa przebiegała bardzo przyjemnie, rozmawiali o poezji, sztuce. Pili wino, uśmiechając się wciąż do siebie. Możliwe że sekretarka była zdziwiona, że dyrektor o takim wyglądzie, może być…uczuciowy. Jednak dyrektor zauważył coś dziwnego, jej uśmiech zmienił się. Przyblakł, wyrażał lekką złośliwość. Patrzyła na cenny obraz, kolekcję szwajcarskich zegarków na rękę. Włodzimierz odrzucił tę myśl. Pożegnał ja mile, ona uśmiechnęła się do niego czule.

W ostatnim tygodniu miesiąc, nie rozmawiali prawie ze sobą. Nadszedł ostatni piątek. Żona wciąż nie wracała, tylko raz zadzwoniła że poznała kogoś i że jej pobyt się wydłuży. Dyrektor słuchał jej co drugie słowo, nie obchodziła go już. Nadszedł piątek, Kasia pożegnała się z pracodawcą, mówiąc że Iksińska już wraca w przyszłym tygodniu. Nie czuł już nic. Miłości, poczucia obowiązku. Wieczorem wrócił do domu, nie myśląc o niczym. Zjadał lekki posiłek, gdy nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Pewnie jakiś sąsiad – pomyślał. Otworzył drzwi, ujrzał Kasię.
- Witaj…-uśmiechała się wciąż – pomyślałam że chcę się jeszcze raz pożegnać.
Włodzimierz zaprosił ją do środka. Był szczęśliwy że widzi ja jeszcze raz. Usiadła na sofie, on nalał wina do kieliszków. Napili się, rozmawiając o ostatnich wydarzeniach, wspólnej miłej pracy.
- Wiesz Włodku…zawsze chciałam mieć takiego szefa jak ty. Miłego, romantycznego. To była przyjemna praca.
Dyrektor się tylko uśmiechnął. Ujrzał jednak coś dziwnego. Jego dłoń już od dłuższego czasu spoczywała na jej udzie. Kasia się tym jednak nie przejmowała. Bez słowa położyła rękę na jej dłoni, ścisnęła lekko. Zagryzła wargi objęła go ramionami.
Nie wiedział co robić, zaczął działać instynktownie. Pocałował ją w szyję, delikatnie, by ja rozpalić. Następnie w usta, jednocześnie pieszcząc jej piersi. Poczuła jego język w swoich ustach, jęknęła cicho. Włodzimierz był dobrze wyszkolony, wiedział jak rozpalać kobiety, choć miał wygląd nieszczególny. Zdjął jej bluzkę oraz stanik. Poczuła jego usta n swoich piersiach. Ssał delikatnie jej twardniejące sutki. Zszedł niżej, rozpiął jej sukienkę. Zdjął je, razem z koronkową bielizną. Całował delikatnie jej uda. Nagle ona poczuła jego język w środku, pieszcząc delikatnie. Przyspieszał coraz bardziej, był coraz głębiej. Ssał jej wargi, pieścił językiem. Kasia zajęczała głośno.
Rozebrał się, położył się na niej, nie przestawał jej całować. Wszedł w nią gwałtownie, aż krzyknęła. Stali się jednym ciałem, poruszał swoje biodra coraz szybciej. Patrzył jej prosto w oczy, nagle ona je zamknęła. Jej usta rozszerzyły się, czuli narastającą rozkosz. Krzyknęli oboje, równocześnie. Zszedł z niej, przytulił do siebie. Patrzył wciąż na jej nagie ciało, szczęśliwy. Usnął, zmęczony.

Promienie słońca wtargnęły do salonu. Przebudził się, przecierając oczy. Był sam, Kasia nie leżała przy nim. Rozejrzał się nerwowo, zauważył dziwną pustkę. Ani cennego obrazu, ani figurki, ani jego kochanej kolekcji zegarków. Wstał gwałtownie, spojrzał za okno. Nikogo nie było, uciekła już wcześniej. Oparł się o ścianę. Sięgnął po paczkę papierosów leżącą na stoliku. Zapalił jednego, zaciągnął się mocno. Myślał gorączkowo o swojej głupocie. Nagle przypomniał sobie o śnie, który mu się przytrafił miesiąc temu. To była ona. Czuł szczęście przez ten krótki czas. Może jednak było warto?

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group