Autor Wiadomość
Elheres
PostWysłany: Wto 21:22, 19 Gru 2006    Temat postu:

Nie spodziewałam się takiego zakonczenia absolutnie^^ Dosc proste ale zaskakujące;) Krótkie opowiadania lubie czytac chociaz to chyba ejst za krótkie. Taka przypowiastka. Ale miła. Bez literowców i błędów ort:)
'''Trzy, dwa, jeden, zero! Ciągnij!
- Komu…? –'''

A czy powyzszy fragment ma wzbudzac jakies nieczyste mysli czy tylko mi pon przebywaniu z moimi kolegami z klasy wszystko sie z jednym kojarzy ...? Very Happy
Crom
PostWysłany: Śro 9:19, 06 Gru 2006    Temat postu: Genialny wynalazek

Głupiutka opowiastka napisana w 15 minut Razz

Zachodziło już słońce, promienie lekko muskały dachy budynków niewielkiego miasta Ferrun. Gwar w prywatnych domach już powoli cichł, karczmy i zajazdy zdawały coraz bardziej się zapełniać. Kuźnie i sklepy pustoszały, mieszkańcy kończyli swoja pracę. Wszyscy? Nie. Na obrzeżu miasta, pewien mało znany warsztat, jeszcze mniej znanego gnoma, tętnił życiem.
- Zulug, przekręć zawór! – krzyknęła maleńka postać.
Gnom o łysej główce, w czarnej szacie pracował przy dziwnej maszynerii. Żelazne „coś”, na pierwszy rzut oka przypominał ogromny kocioł, z jakimiś drzwiczkami, sporymi rurami. Po bokach widniały różnorakie zawory i dźwignie. Zielony pół-ork, przekręcił zawór, pomruczał coś cicho w swoim języku.
Gnom starł pot z czoła, to był jeden z jego wielkich wynalazków, kontrastujących z jego mikrym wzrostem. Patrzył z ciekawością na buchające obłoki pary, aż przypomniał sobie jak jego dziadek uczył go wymyślać różne maszynerie.
To był jego najlepszy dzień. Był wtedy małym dzieckiem. Pamiętaj doskonale wynalazek dziadka – żelazny kogucik, nakręcany pewnym kluczykiem. Zabawka poruszała niezgrabnie nóżkami, główka schylała się do ziemi, imitując dziobanie w ziemi. Pracował całe trzy sekundy, w dzisiejszych czasach trudno znaleźć źródło energii.
- Panie Gizmo… - burknął pól-ork – coś dziwnego się dzieje…
Gnom otrząsnął się z rozmyślań. Spojrzał dokładnie na swoją maszynerię. Zaczęła się trząść niebezpiecznie, para buchała z każdej niemal szczeliny.
- Ty idioto! – krzyknął zdenerwowany – miałeś przekręcić w prawo, nie w lewo!
Próbował trzasnąć pomocnika w potylicę, jednak nie mógł dosięgnąć. Przekręcił zawór w odpowiednia stronę. Wskazał orkowi najbliższą dźwignie.
- Dobra. Teraz będę odliczał. Jak dojdę do zera, pociągniesz za dźwignię, jasne?
Ork przytaknął, położył zieloną łapę na drągu. Gizmo podszedł do maszyny.
- Trzy, dwa, jeden, zero! Ciągnij!
- Komu…? –zdziwił się Zulug, natychmiast jednak zrozumiał o co mu chodziło i pociągnął za dźwignię.
Drzwiczki otworzyły się z trzaskiem. Para uniosła się wysoko do góry. Maszyneria ucichła, gnom spojrzał do środka, wyraźnie zadowolony z siebie. Zaciągnął się głęboko powietrzem i zaczął zacierać ręce. Założył dwie grube rękawice. Mlasnął kilka razy, wyciągnął coś ze środka maszyny.
- Ach…ten piec to genialny wynalazek… - rzekł, trzymając ciasto oburącz – nie to co te piecyki zbudowane przez ludzi, surowe w środku i spieczone na zewnątrz…
Zapach doszedł do nozdrzy orka. Ten również zamlaskał i uśmiechnął się.
Jednak nikt nie usłyszał o Gizmo i jego genialnym wynalazku. Ani nazajutrz, ani za tydzień. Ani za rok.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group